bede wdzieczna za pomoc :)1 Szozu w odpowiedzi na post: dominika200496 | Może ,,Notatki o skandalu'' tam jest romans,ale nauczycielki z uczniem. misery76 w odpowiedzi na post: dominika200496 | Polecam film "Elegia", satysfakcja gwarantowana ;-) romansu ze studentką pojawia się też w filmie "Hańba", ale jest to jeden z wątków, niekoniecznie przewodni: jeszcze jeden tytuł, ale występuje tu bardziej wątek edukacji, przyjaźni, przemiany wewnętrznej, może z lekkim podtekstem głębszych uczuć, oczywiście mowa też o profesorze i jego uczennicy: carefreee w odpowiedzi na post: dominika200496 | szalony rok użytkownik usunięty w odpowiedzi na post: dominika200496 | A ja szukam filmu,w którym też pojawiał się taki wątek. Ona była nauczycielką, on jej wykładowcą i tak powoli zrodziło się między nimi uczucie. Był tam też wątek śmiertelnej choroby jednego z bohaterów (chyba jej)a może obojga. Nie pamiętam. Ten film kiedyś często był pokazywany w tv. Niestety nie pamiętam na jakim kanale. Co mogę dodać,to fakt ,iż na pewno nie była to "Elegia". Wiem,że zagmatwałam i bardzo przepraszam za offtop,ale nie wiem gdzie szukać pomocy. Ten film spędza mi sen z powiek. Pomóżcie! użytkownik usunięty w odpowiedzi na post: dominika200496 | Może i ja coś dorzucę "Białe małżeństwo" z V. Paradis dkkkgp w odpowiedzi na post: dominika200496 | Molly Maxwell Marzix w odpowiedzi na post: dominika200496 | Może nie o romansie, ale o zakochaniu się uczennicy w nauczycielu : użytkownik usunięty w odpowiedzi na post: dominika200496 | zefcat w odpowiedzi na post: dominika200496 | Palo Alto, polecam :) maciek27 w odpowiedzi na post: dominika200496 | pupilka profesora
Niewinny. Patronat. Graham Moore Wydawnictwo: W.A.B. kryminał, sensacja, thriller. 432 str. 7 godz. 12 min. Szczegóły. Inne wydania. Kup książkę. W tej sprawie nikt nie mówi całej prawdy i każdy ma coś do ukrycia…. Jedna przysięgła wpłynęła na zmianę werdyktu całej ławy.Kocham się w nauczycielu historii, czy mam szanse? Mam powodzenie u kobiet, ale polonistka mnie ignoruje, jak zwrócić jej uwagę? Zakochałam się w wychowawcy, jak mu to powiedzieć? „Zakochane” w swoich nauczycielach i nauczycielkach uczennice i uczniowie zwykle w ciszy przeżywają swoje rozterki. Co jednak robić, kiedy zaczynają nam okazywać swoje zainteresowanie? Fora internetowe pełne są pytań zakochanych w swoich nauczycielkach lub nauczycielach uczennic i uczniów: „Co mam robić?” pytają jedni, „Jak ją/jego zdobyć?” – inni. Często historie zakochanych osób mają dramatyczny wydźwięk i wydaje się, że dzielące się nimi osoby faktycznie cierpią z powodu nieszczęśliwej miłości. Ale są i tacy uczniowie (głównie chłopcy), którzy wydają się postrzegać wzbudzające ich zainteresowanie osoby (z reguły nauczycielki) jako obiekty seksualne; piszą o nich bez szacunku czy wręcz wulgarnie, proszą o rady, jak je „uwieść”, „zaliczyć” czy „złamać ich opór”.POLECAMY Te internetowe wpisy znajdują odbicie w prawdziwym życiu. Zauroczenia, a nawet „beznadziejne przypadki” zakochania młodych ludzi w ich nauczycielach i nauczycielkach są stare może nie jak świat, ale prawdopodobnie tak samo, jak sama idea szkoły. Mimo to nauczycielki i nauczyciele często nie są przygotowani do tego, jak sobie z tym radzić; nie przygotowuje się ich do tego na studiach, nie ma z tego szkoleń – można ewentualnie liczyć na to, że ktoś z mających większe doświadczenie zawodowe koleżanek czy kolegów podzieli się swoją wiedzą, ale nie wszyscy mają odwagę zapytać. Co zatem robić, kiedy uczennica lub uczeń okazują nam niechciane awanse? Zakochane dzieci… Zakochanie w nauczycielce czy nauczycielu mogą deklarować już dzieci w szkole podstawowej, choć częściej mówi się o tym w kontekście starszych nastolatków. W zależności od grupy wiekowej obraz i przyczyny zjawiska są nieco inne. U dzieci taka „miłość” jest z reguły platoniczną fascynacją wynikającą z idealizowania obiektu westchnień. Rzadko wiąże się to z podejmowaniem próby nawiązania z nauczycielem lub nauczycielką relacji, którą można by nazwać „związkiem” – to jeszcze nie ten etap rozwoju. Dzieci najczęściej nie okazują swoich uczuć wprost, choć oczywiście mogą starać się zwrócić na siebie naszą uwagę, zdobyć naszą sympatię, zasłużyć na pochwałę (np. pilniej się ucząc czy pomagając nam). Zachowania te często trudno odróżnić od „zwykłej” sympatii uczennic i uczniów, zwłaszcza jeśli nauczyciel(ka) ogólnie cieszy się sympatią swoich podopiecznych. Często nie chodzi tylko o aspekt fizyczny – nauczycielki i nauczyciele regularnie spędzają czas z uczniami (a więc są warunki do rozwoju uczucia), poza tym mogą być postrzegani jako mający do zaoferowania dużo więcej niż rówieśnicy: szerokie horyzonty, wiedzę, kulturę osobistą, doświadczenie, emocjonalną dojrzałość. Młodsi uczniowie i uczennice najczęściej „uwielbiają na dystans” i zwykle nie oczekują od obiektu westchnień niczego specjalnego. Dzięki temu większość nauczycieli najczęściej nie wie nawet, że za sympatią uczennicy czy ucznia kryje się coś więcej. W takiej sytuacji w zasadzie nie ma problemu – dla żadnej ze stron. Ale może też zdarzyć się tak, że uczennica lub uczeń szkoły podstawowej zdecyduje się jakoś dać nam znać o swoich uczuciach: wyśle nam list miłosny, SMS lub zwierzy się w rozmowie. Czasem takie informacje mogą też dotrzeć do nas za pośrednictwem osób trzecich – innych uczniów, którym ta osoba się zwierzyła ze swych uczuć (a którzy okazali się niegodni zaufania), rodziców czy też innych nauczycieli, którym dziecko się zwierzyło lub którzy, obserwując je, wyciągnęli swoje wnioski. …i nastolatki Nieco inaczej jest z dojrzewającymi nastolatkami, choć one także raczej rzadko decydują się powiedzieć przyciągającym ich zainteresowanie nauczycielom o swoich uczuciach. Młodzież najczęściej zdaje sobie sprawę, że związek z nauczycielką czy nauczycielem nie wchodzi w grę lub nie byłby czymś właściwym. Jednak zdarza się, zwłaszcza gdy osoba ucząca jest singlem, że nastolatki decydują się ujawnić swoje uczucia lub też okazują swoje zainteresowanie w sposób tak ewidentny, że nie sposób go nie zauważyć, np. wpatrują się w nauczycielkę lub nauczyciela, prawią komplementy, starają się być fizycznie blisko (np. siedzą w pierwszej ławce, niby przypadkiem spędzają przerwę tam, gdzie mamy dyżur, chcą siedzieć koło nas w teatrze lub kinie podczas klasowego wyjścia), ale czasem też robią dwuznaczne, a nawet wulgarne uwagi i dopuszczają się zachowań o charakterze molestowania seksualnego. W przypadku nastolatków możemy mówić o „burzy hormonalnej” – w okresie dojrzewania rozwija się ich seksualność i nasilają się oraz konkretyzują związane z nią potrzeby. Jednak często nie chodzi tylko o aspekt fizyczny – nauczycielki i nauczyciele regularnie spędzają czas z uczniami (a więc są warunki do rozwoju uczucia), poza tym mogą być postrzegani jako mający do zaoferowania dużo więcej niż rówieśnicy: szerokie horyzonty, wiedzę, kulturę osobistą, doświadczenie, emocjonalną dojrzałość. Może działać też reguła niedostępności: „zakazany owoc” jest w naszych oczach bardziej interesujący i wartościowy niż to, co mamy w zasięgu ręki. Uwagę nastolatków zwracają różne osoby: rówieśnicy, celebryci, a także nauczyciele. W przypadku tych ostatnich, mimo zasadniczej różnicy między uczniem a nauczycielem w hierarchii szkoły, w praktyce różnica wieku może wynosić zaledwie kilka lat, co w oczach ucznia może już być barierą „do przeskoczenia”. Nastolatek patrzy na sytuację inaczej niż osoba dorosła, przede wszystkim nie bierze pod uwagę możliwych konsekwencji nawiązania romansu z nauczycielką czy nauczycielem. Przyjęto, że dopiero od 15 człowiek może, zgodnie z prawem, podejmować decyzje o swoim życiu seksualnym, jednak nie ma się co oszukiwać – przy tym poziomie edukacji seksualnej, jaką mamy w Polsce, nawet znacznie starsze nastolatki często nie potrafią ocenić konsekwencji. Z tego względu większa odpowiedzialność za sytuację spoczywa na nauczycielu i szkole. Trudny temat Nauczycielki i nauczyciele, którzy dowiadują się, że są obiektem uczuć uczennicy lub ucznia, często zadają sobie pytanie, czy postąpili źle, popełnili jakiś błąd; słowem: czy ponoszą odpowiedzialność za tę sytuację. Najczęściej jednak tak nie jest. Owszem, zdarzają się osoby, którym pochlebia seksualne zainteresowanie czy podziw uczniów i które mogą mniej lub bardziej świadomie je prowokować: strojem, kokieteryjnym zachowaniem, dwuznacznymi uwagami. Nie wspominając już o tym, że zdarzają się, niestety, osoby, które wręcz dążą do tego, by wykorzystać uczennicę lub ucznia. Najczęściej jednak dzieci, a zwłaszcza młodzież, „zakochują” się w sposób zupełnie naturalny i niesprowokowany przez nauczycielkę czy nauczyciela. A jednak nawet nauczycielki i nauczyciele, którzy nie mieli żadnych intencji, by swoim podopiecznym fizycznie się podobać, którzy noszą stosowny strój i nie dopuszczają się kokieteryjnych zachowań, często mają obawy, że mogą być posądzeni o prowokowanie. Mimo to, jeśli wydaje nam się, że sprawa jest poważna (np. uczeń lub uczennica nie dają nam spokoju, w widoczny sposób „cierpią” lub dają do zrozumienia, że „życie bez nas nie ma sensu”), nie powinniśmy tego zatrzymywać dla siebie, ale niezwłocznie porozmawiać o tym ze szkolnym pedagogiem, psychologiem i/lub kimś z dyrekcji – nie tylko po to, by uzyskać poradę i pomoc, ale również po to, by właśnie odsunąć od siebie podejrzenia. Będzie to wyglądało dużo lepiej, niż gdybyśmy wszystko utrzymywali w tajemnicy, a np. dyrektorka szkoły dowiedziała się o tym od osób trzecich. Przyjęto, że dopiero od 15 człowiek może, zgodnie z prawem, podejmować decyzje o swoim życiu seksualnym, jednak nie ma się co oszukiwać – przy tym poziomie edukacji seksualnej, jaką mamy w Polsce, nawet znacznie starsze nastolatki często nie potrafią ocenić tych konsekwencji. Z tego względu większa odpowiedzialność za sytuację spoczywa na nauczycielu i szkole. Temat zakochanych w nauczycielach uczennic i uczniów dobrze jest też jeszcze zawczasu podjąć na którymś z posiedzeń rady pedagogicznej. Nie trzeba raczej organizować na ten temat specjalnego szkolenia (chyba że stanowi to w placówce istotny problem). Ale dobrze jest wspólnie ustalić zawczasu, jak w takich sytuacjach mogą i powinni zachować się nauczyciele i nauczycielki. Przyjęcie wspólnych standardów spowoduje, że nie tylko będziemy wiedzieć, co robić, lecz także łatwiej będzie nam porozmawiać na ten temat z inną osobą z grona pedagogicznego czy też dyrekcji – bo temat został podjęty i nie stanowi tabu. Co robić? Jeśli tylko się domyślamy, że uczeń lub uczennica czują do nas coś, co wykracza poza zwykłą sympatię, a w ich zachowaniu nie ma nic, co powodowałoby u nas odczuwalny dyskomfort, często najwłaściwszy jest po prostu brak reakcji. Nie jest też wskazane, żeby nagle zacząć tego ucznia unikać czy traktować z dużym dystansem – możemy zranić uczucia tej osoby. Najwłaściwsze jest najczęściej po prostu zachowywać się naturalnie, a przede wszystkim traktować wszystkie uczennice i wszystkich uczniów z sympatią, ale mniej więcej w jednakowy sposób; nikogo nie wyróżniać ani na plus, ani na minus. Dziecięce i młodzieńcze zauroczenia są nietrwałe i z reguły zwyczajnie przemijają. Przy umiarkowanych, niezbyt ewidentnych oznakach zainteresowania możemy zachowywać się tak, jakbyśmy ich nie dostrzegali lub nie spostrzegali ich jako coś niezwykłego, czyli – normalizowali je. Na przykład, kiedy uczennica lub uczeń mówią nam komplement, możemy się lekko uśmiechnąć czy też podziękować, tak jakbyśmy go usłyszeli od przypadkowej osoby. Możemy to zrobić jakby z lekkim roztargnieniem (jakbyśmy poświęcili temu niezbyt dużo uwagi), po czym płynnie zmienić temat lub zaordynować jakieś ćwiczenie. Podobnie postępujemy, jeśli dostaniemy w szkole anonimowy liścik – możemy go nie czytać przy uczniach (a dopiero w domu), okazując mu w ten sposób niewielkie zainteresowanie, lub też przeczytać z neutralnym wyrazem twarzy, odłożyć i przejść do innych zajęć. Nie powinniśmy natomiast okazywać żadnych silniejszych emocji (pozytywnych ani negatywnych), nie zdradzać zakłopotania, gniewu ani entuzjazmu. Jeśli nie będziemy zbyt intensywnie reagować, przez drugą stronę zostanie to najpewniej zinterpretowane jako brak zainteresowania i zachowania te najprawdopodobniej będą się wygaszać. Może się jednak zdarzyć, że uczennica lub uczeń nasz brak reakcji zrozumie inaczej, np. uzna, że wysyła sygnały nie dość czytelne i że po prostu nie wiemy, iż wpadliśmy jej/jemu w oko. Jeśli będzie to osoba nieśmiała, najprawdopodobniej nie zdecyduje się na nic więcej, ale może być i tak, że osoba ta postanowi nas „uświadomić” i zechce do nas napisać (list, e-mail, SMS) lub z nami porozmawiać, wyznając nam miłość. W takiej sytuacji trzeba podjąć konkretne działania. Takt i asertywność Najlepiej spokojnie porozmawiać z uczennicą lub uczniem. Nie należy jednak wdawać się w dłuższą dyskusję, by nie stwarzać wrażenia, że można nas jakoś przekonać. Podczas rozmowy należy wykazać się taktem, ale też zdecydowaniem i asertywnością. Możemy powiedzieć uczniowi (uczennicy), że rozumiemy, że jest mu trudno, jednak dla nas jest tylko uczniem, którego lubimy tak samo, jak innych naszych uczniów. To dyplomatyczne postawienie sprawy, które sprawdzi się dużo lepiej niż „brutalnie” szczere komunikaty wprost typu „nic do ciebie nie czuję”. Nie należy też mówić np. „nie możemy być razem”, bo to sugeruje, że chcemy, ale nie możemy z nim być (a nie, że nie chcemy); uczeń może dopytywać „a dlaczego?” – po to, by próbować nas przekonać lub pokonać jakoś tę przeszkodę. Jeśli mimo tego, że jasno postawiliśmy sprawę, uczeń nadal usiłuje nas przekonać do zmiany zdania, warto zastosować asertywną technikę tzw. zdartej płyty – na każde pytanie odpowiadać, używając tego samego argumentu, który wysunęliśmy na początku, np.: Nauczycielka: Rozumiem, że to dla ciebie trudne, ale dla mnie jesteś po prostu uczniem; lubię cię, ale tak samo, jak innych moich uczniów. Uczeń: Ale może gdyby… Nauczycielka: Tak jak mówiłam, jesteś dla mnie tylko uczniem i tak już zostanie. Uczeń: Ale miałem wrażenie, że pani też coś do mnie czuje… Nauczycielka: Niestety, jeśli odniosłeś takie wrażenie, to było ono mylne; dla mnie jesteś po prostu uczniem i to się nie zmieni. Uczeń: Nie ma żadnego sposobu? Nauczycielka: Nie. W żadnym wypadku nie należy wyśmiewać ani bagatelizować uczuć ucznia (np. nie mówić „chyba zwariowałeś/aś”, „tylko ci się wydaje”, „to nie miłość”). Ale możemy je normalizować, np. mówiąc „Wiesz, to przytrafiło się nie tylko tobie, u... Pozostałe 70% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów Co zyskasz, kupując prenumeratę? 10 wydań magazynu "Głos Pedagogiczny" Dostęp do wszystkich archiwalnych artykułów w wersji online Możliwość pobrania materiałów dodatkowych ...i wiele więcej! Sprawdź
4 min czytania. Jacek Tomczuk. Relacje nauczyciela i ucznia. Kiedy przekraczają granice? Foto: iStock. Zauroczenie osób uczniowskich w nauczycielkach to na jakimś poziomie ryzyko zawodowe Zacznijmy od tego że nazywam się Alexandra, mam 17 lat. Chodze do liceum. Od początku mojej nauki polubiłam pewnego nauczyciela - Od historii. Jest młody ma 22 lata, to jest jego pierwszy rok nauki. Od początku mówił że powinnam zrobić projekt historyczny, ponieważ mam talent do historii jako przedmiotu. Zgodziłam się od razu, bo wiedziałam że robi sie je razem z nauczycielami. A ja od początku chciałam robić z nim ten projekt. W pewien czwartek po lekcji historii, Paweł (bo to piękne imię nosił mój ulubiony nauczyciel) poprosił mnie, abym została po lekcji. Nie wiedząc o co chodzi, stanęłam koło biurka, czekając aż cała klasa wyjdzie. Kiedy wreszcie zrobiło się pusto, Paweł uniósł główę znad sprawdzanych kartkówek, uśmiechnął się cudnie i pomachał mi kartką przed nosem. -Dostałaś sześć. Gratuluję- uśmiechnął się jeszcze cudowniej. Poczułam, że się rumienię. -Ale nie tylko po to cię poprosiłem o zostanie po lekcji. Chciałbym ci zaoferować współpracę przy projekcie całorocznym- oczy mi się zaświeciły i Paweł to chyba zauważył, bo zachichotał pod nosem. -Co o tym sądzisz?- spytał po chwili. Oszołomiona jego propozycją po chwili pokiwałam lekko głową. -Zgadzam się- wyjąkałam. -Dziś zajęcia pozalekcjyjne zostały odwołane, więc może popracujemy u mnie? Chyba, że masz coś przeciwko temu- ostatnie zdanie wypowiedział tak aksamitnie, że serce zaczęło mi bić szybciej, a nogi zrobiły się jak z waty. -Nie, myślę, że to całkiem dobry pomysł- wydukałam, zaskoczona, że pod wpływem jego spojżenia udało mi się złożyć jedno rzeczowe zdanie. Paweł wyrwał kartkę z notatnika, napisał coś na niej i zgrabnym ruchem podał mi ją. -Bądź o 16, dobrze?- nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, więc tylko pokiwałam głową. Na odchodnym, wydawało mi się, że słyszę cichy chichot ... Szybko poszłam do domu, przebrałam sie i poszłam, a właściwie pobiegłam pod wskazany adres. Jeszcze na wszelki wypadek zerknęłam na zegarek- punkt 16. Zapukałam. Gdy drzwi otworzyły się poczułam motylki w brzuchu. Paweł stał ubrany jedynie w dresy i luźną koszulę, boso. Na mój widok uśmiechnął się szeroko. Szarmancko zaprosił mnie do środka, zaproponował kawę lub herbatę, po czym usiedliśmy do projektu. Usiadł najpierw nieco dalej ode mnie, ale jedna książka zadbała o to, żebyśmy czasem nie siedzieli zbyt daleko od siebie. Po jakimś czasie Paweł zaczął sobie żartować z ubioru tamtego wieku, więc atmoswera całkowicie się rozluźniła. Uśmiechałam się do niego, on próbując zachować powagę pochylał się nad projektem ale unosił koncik warg. Pracowaliśmy a przynajmniej próbowaliśmy pracować przez 2,5 h. a potem zrobiliśmy sobie przerwe. Siedzieliśmy, razmawialiśmy, żartowaliśhy ... Przeczesał reką włosy i przeciągnął sie. Po chwili wróciliśmy do projektu, lecz teraz częsciej na mnie spoglądał i uśmiechał się prawdziwie. Spojżał na zegarek. Dochodziło prawie w pół do 20. -Chyba powinnaś już iść, jutro jest szkoła ..- wymamrotał niechętnie. Umówiliśmy się na jutro. Gdy kładłam sie spać miałam go przed oczami, jego oczy, usta, gesty. Gdy rano poszłam do szkoly powiedziano nam że nie ma połowy nauczycieli, więc lekcje mieliśmy z Pawłem i panem od biologii. Ucieszyłam się i poczułam motylki w brzuchu. Wchodząc do klasy, parsknęłąm śmiechem, ponieważ Paweł stał w tak idiotycznej pozie, że aż sam sie z siebie śmiał. Jedną ręką podtrzymywał dvd, drugą szukał czegoś na półce, która była tak wysoko, że stał na ławce. W zębach trzymał pilota od telewizora. Zanim ktokolwiek inny zauważył, Paweł stał już na ziemi i podłączał dvd do telewizora. Razem z Natką i Kingą usiadłyśmy w pierwszej ławce. Nie mogąc się powstrzymać, od czasu do czasu rzucałam takie komemtarze, jak to, że Paweł ma cudowne oczy lub włosy, alo coś dotyczącego jego ubioru. Film był tak nudny, że nawet sam Paweł co chwilę zerkał w moją stronę. Zawsze wtedy akurat ja patrzyłam na niego, więc wychoził z tego niezły komizm. Ja dowracałam wzrok, rumieniąc się i albo mi się zdawało, albo Paweł chichotał. Po 2 lekcji Paweł poprosił mnie abym została. Powiedził że jeśli nie mam nic przeciwko, to możemy kończyć projekt dziś znów u niego. Oczywiście, zgodziłam się. Wracając do ławki zdążyłam się podknąć i znów usłyszałam chichot dochodzący ze strony biurka ... Po jakichś dwudziestu minutach drzwi klasy otrzworzyły się i weszła jakaś dziewczyna z 3 klasy. -Czy mogłabym prosić na chwilkę pana Pawła?- spytała. Wyszli na korytarz. Po chwili dzrwi klasy ponownie się otworzyły i do klasy wpadł Paweł, zabrał torbę i wypadł z klasy jak oparzony. Kiedy skończyła się ostatnia lekcja nie wiedziałam co mam zrobić. Nie widziałam go przez resztę dnia. W końcu postanowiłam iść do domu. Szłam powoli, myślałam o nim. O jego pięknych, błękitnych oczach, bląd włosach .. Nagle poczułam dotyk na ramieniu. Podskoczyłam i odwróciłam sie jak oparzona. Przede mną stał Paweł. Minę miał lekko zdziwioną .. -Czemu na mnie nie zaczekałaś?- spytał lekko unosząc berw. Zarumieniłam się. -Przepraszam, byłam zamyślona ..- zarumieniłam się jeszcze bardziej. Ku mojemu zaskoczeniu zamiast sobie ze mnie drwić, Paweł uśmiechnął się delikatnie i powiedział, że nic nie szkodzi, jogging mu dobrze zrobił. -To co, idziemy kończyć projekt?- spytał. -To dobry pomysł- odpowiedziałam. Przez całą drogę szliśmy w całkowitym rozluźnieniu- żartowaliśmy, nawet raz Paweł szturchnął mnie w ramię, bo nabijałam się z jego ulubionej drużyny piłkarskiej ... Gdy weszlismy, zrobił 2 kawy i zanim zapytał o projekt padło moje pytanie - o tę akcje w szkole. Powiedził że dyrektor kazał mu sprawdzac jakies egzaminy i musiła isc do domu po garnitutr. Nagle zobaczyłam ze nadal jest w nim, i do tego koszule miał rozpiętą na 2 guziki *.* Zrobiło mi sie słabo. Po chwili pracy, Paweł oświadczył, że idzie się przebrać. Ja powstrzymując się z całej woli, żeby nie pójśc z nim zajęłam siępracą nad projektem. Kiedy wrócił, pokazałam mu, co napisałam. Po długim czasie rozmowy, zdecydowałam się zapisywać jego spostrzeżenia. Niestety (a może jednak stety) mój długopis leżał tuż obok jego ręki. Zebrałam się w sobie i wyciągnęła dłoń. Paweł zrobił dokładnie to samo, więc nasze dłonie musnęły się nawzajem. Nagle poczułam, że tonę w jego oczach i uśmiechu. I wtedy zadzwonił mój telefon. To Kinga, upominała się, kiedy do niej przyjdę, bo miałam ten wekend spędzić u niej. Paweł odprowadził mnie aż do zakrętu, za którym stał jej dom. Wiedziałam, że nie chcę jeszcze się z nim rozstawać, ale Kinga zadzwoniła po mnie drugi raz... . 635 381 118 155 127 140 328 97